Wszędzie wokół słyszymy: „Bądź FIT”. Fit mama, fit żona, fit córka.
Fit jogurty, fit cola, fit płatki, styl życia fit, fit mąż, fit
dzieci. Wszystko fit.
Odkąd pamiętam, chyba zawsze się odchudzałam. Nie tylko ja. Moje
koleżanki także. Prześcigałyśmy się w różnych dietach - która, jaką
wynalazła, od razu testowałyśmy. Oczywiście bezwarunkowo: siłownia,
bieganie, fitness, rower.
Tyle lat w ciągłym napięciu. Odpuszczałam tylko na czas ciąży i
karmienia. Potem znowu rygor i katowanie siebie. Istne szaleństwo.
I wiecie co? Tak naprawdę moja waga unormowała się, kiedy...
przestałam wynajdować koleje diety i mordercze treningi, a
pokochałam swoje ciało, zaakceptowałam siebie. Bo tak naprawdę tego
mi brakowało. I to było coś, za czym goniłam. Za poczuciem własnej
wartości, byciem kochaną i akceptowaną, pomimo… moich wad, słabości,
czy kilku nadprogramowych kilogramów.
Czas powiedzieć STOP.
A ile razy Ty dałaś sobie wmówić: „Muszę schudnąć, muszę zacząć
łykać te tabletki, pić te herbatki, biegać do utraty tchu”? Ile razy
słyszałaś i dałaś sobie wmówić, że „ten krem ujędrni Twoje ciało już
na zawsze i wreszcie poczujesz się piękna”? Ile razy pomyślałaś, że
kobieta, która ma za sobą korekcję swojego ciała jest lepsza,
piękniejsza, doskonalsza?
To wszystko próbują nam (i wielokrotnie im się udaje) wmówić dziś
media, koncerny kosmetyczne, farmaceutyczne i firmy, które zarabiają
na kobietach krocie.
Żadna z nich nie wspomni, że nasze piękno pochodzi od wewnątrz.
Żadna z nich nie wspomni, że Źródłem prawdziwego piękna jest Bóg.
Żadna z nich nie mówi o godności kobiety, o tym, że my niesiemy
piękno światu. Usłyszysz za to, ile musisz zmienić w swoim
wyglądzie, żeby poczuć się piękna.
Czas naprawdę powiedzieć STOP.
Jesteś piękna, nawet jeśli w to nie wierzysz. Dopóki nie uświadomisz
sobie, że priorytetem powinna być dbałość o piękno wewnętrzne, nigdy
nie poczujesz się naprawdę piękna. Zawsze coś będzie nie tak.
Fryzura, figura, ciuchy, porównywanie się z innymi kobietami (zawsze
znajdzie się ładniejsza, zgrabniejsza, chudsza, wyższa, z mniejszym
nosem, z węższymi biodrami itd.).
Twoje piękno jest w Tobie. Kiedy uświadomisz to sobie, wtedy zaczyna
być ono widoczne na zewnątrz. I przejawia się w dbałości o ciało, o
strój, o sposób bycia.
Bo zmienia się Twój sposób patrzenia na siebie samą. Nie daj się
wkręcić w tę medialną pułapkę w pogodni za pięknem, fałszywym
pięknem.
Dziś, kochana Niewiasto, chciałabym Ci powiedzieć, że z tą
akceptacją siebie i miłością do swojego ciała wiąże się również, jak
najbardziej, odpowiednia dieta. Jakżeby inaczej. Ale mądra dieta.
Dieta oparta na trosce o swoje ciało, o zdrowie. Nie na ciągłym
pilnowaniu się, liczeniu kalorii, karaniu, biczowaniu. U mnie to
zadziałało. O nasze ciała powinnyśmy dbać, bo są one Świątynią Ducha
Świętego. Ale przede wszystkim powinnyśmy dbać z MIŁOŚCIĄ. Jestem,
żyję, nie tylko dla siebie, ale również, a może przede wszystkim,
dla innych, i dlatego chcę być w pełni sił, by móc służyć jak
najlepiej.
Jak to robić? U mnie sprawdziły się dobre nawyki żywieniowe, nad
którymi pracowałam. Które lepiej lub gorzej wprowadzałam w życie, w
życie mojej rodzinki. I moja dieta daleka jest zapewne od ideału,
ale dziś czuję się dobrze we własnej skórze, nie kontrolując
nieustannie kalorii, nie robiąc z wiecznego odchudzania bożka, który
pochłania większą część mojego czasu.
Każda z nas jest inna, ma inne uwarunkowania genetyczne, być może
schorzenia, zalecenia. Ale każda z nas zobowiązana jest do troski o
swoje ciało. Jesteśmy Żonami, Matkami, Córkami, jesteśmy też Córkami
Króla, a to zobowiązuje. Dbajmy o ciało, ale nie zapominajmy
również, by zadbać i nakarmić naszą duszę…
A najlepiej smakuje jej codzienna dawka słowa Bożego. Zachęcam!
Ewa Gawor